Powiedzieli po meczu - Mieszko Gniezno

ppm        Zapraszamy do przeczytania krótkich wypowiedzi naszych piłkarzy po pojedynku VIII kolejki IV ligi, w której rywalem była drużyna Mieszka Gniezno. Czerwono-czarni przegrali u siebie 1:3.

       Dominik Nowicki - bramkarz (90 minut): "Od początku widzieliśmy, że ten mecz nie będzie łatwy i z jaką drużyną przyjdzie nam się zmierzyć. Musieliśmy od początku być skoncentrowani. Mieliśmy swoje sytuacje, niestety zabrakło skuteczności. Zespół z Gniezna wypracował więcej tych sytuacji i tak naprawdę dominował przez większość meczu. Mimo, że przegraliśmy ten mecz, myślę że możemy chodzić z podniesioną głową, ponieważ cały mecz walczyliśmy i nie odpuszczaliśmy. Jeśli nie zabraknie takiego zaangażowania i determinacji w następnych meczach to jestem spokojny o wynik."

      Ernest Maćkowiak - obrońca (90 minut): "Do meczu z Mieszkiem wyszliśmy na spokoju, wiedzieliśmy że przyjechał lider, który jest na fali i wygrał wszystkie mecze ale nas to nie przestraszyło. Mieliśmy swoje założenia, które Trener nam nakreślił. Wyjść w średnim pressingu, nie murować bramki i czekać na swoje szanse w szybkim ataku. Mieszko przeważało i prowadziło grę, ale i my mieliśmy swoje szanse na prowadzenie w tym meczu. Dzięki walce i dobrej grze obronnej całego zespołu do przerwy było 0:0. Niestety zaraz po przerwie dwa stałe fragmenty dla Mieszka i było 2:0. To ustawiło mecz, ale byliśmy blisko bramki kontaktowej i nie wiadomo jakby się skończyło. Brawa dla chłopaków, że się nie przestraszyli i grali jak równy z równym. Przykro mi z powodu kontuzji Bartka, bo mecz meczem, a przecież zdrowie jest najważniejsze. Trzymaj się Żołaj i wracaj szybko. Pierwszą bramkę dla Huraganu, którą strzeliłem chciałbym zadedykować mojemu synkowi Leonowi, który przyszedł na świat w tym tygodniu."

        Mikołaj Witaszyk - pomocnik (70 minut): "Mecz z Mieszkiem był tym meczem z kategorii ciężkich. Do Pobiedzisk przyjechał główny faworyt ligi, opromieniony wysokim zwycięstwem nad Międzychodem, mający w swoich szeregach doświadczonych i ogranych w wyższych ligach zawodników. Dlatego musieliśmy dobrze zabezpieczyć nasze tyły, liczyć na jakąś okazję z kontry. W pierwszej połowie przewaga Mieszka, ale wynik bezbramkowy - dużo, dużo walki z naszej strony, ambicji- mieliśmy jedną świetną akcję, szkoda, że nie wpadło bo myślę, iż wtedy byśmy nie przegrali tego meczu. W drugiej połowie dwie szybkie bramki rywala i było po meczu, choć my również atakowaliśmy i na pewno mogliśmy strzelić więcej bramek niż tylko jedną, zabrakło skuteczności. Przed nami kolejny trudny wyjazd do Tarnowa, wcześniej puchar, tym bardziej szkoda straty Żołaja, który nie da się ukryć w ofensywie u nas dzielił i rządził. Mam nadzieję, że plaga kontuzji, która ostatnio nas dotykała już się zakończyła, a my zdobędziemy kolejne punkty.(gk)

jesien17